Ostatnio postanowiłam, że będę dodawać posty tylko raz na tydzień - w piątki zanim pójdę spać, czyli u was sobota rano. Chcę, żebyście zawsze mieli nowy post na weekend. Dlaczego tylko raz na tydzień? Mam sporo wolnego czasu, ale przeznaczam go na wiele rzeczy. Kiedy byłam w Polsce, nie miałam tak sporo wolnego czasu, ale jak już go miałam to przeznaczałam go w większości na blog. Po szkole, a później po pracy, zawsze się tu udzielałam. Nie miałam żadnych zajęć dodatkowych, nie jeździłam kilka razy w tygodniu do sklepów, nie wychodziłam zbytnio z domu, jedynie na spacery, ale w większości było to w weekendy więc rzadko. Teraz wychodzę z domu strasznie dużo, a jeśli jestem w domu to ćwiczę śpiew albo uczę się koreańskiego. Czasem oglądam seriale bo totalnie nie mam humoru, albo wręcz przeciwnie, mam humor tylko i wyłącznie na oglądanie seriali. Sporo też teraz rozmawiam z rodziną przez skype. Pozmieniało się troszkę.
W każdym razie, dziś recenzja z Born Pretty Store.
Enjoy!
W każdym razie, dziś recenzja z Born Pretty Store.
Enjoy!
1. Soczewki
Nie mogłam się ich już doczekać. Moje pozostałe dwie pary (niebieskie i czerwone) wyschły w drodze do Ameryki (nie pytajcie czemu bo nie mam pojęcia, podczas rozpakowania walizek sprawdziłam soczewki i były wyschnięte) i bardzo mi brakowało jakiś kolorowych soczewek. Te soczewki wyglądają na białe, ale kiedy mam je na oczach robią wrażenie takich ładnych szaro zielonych. Uwielbiam ten efekt, jest śliczny i delikatny.
Jak każde kolorowe soczewki, w szczególności z firmy która super porządnych soczewek nie robi - soczewki po kilku godzinach trzeba ściągnąć ponieważ zaczynają schnąć. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, poprzednie pary były takie same. Generalnie polecam, efekt jest super!
Soczewki - TU
2. Czyścidełko do szczotki
Kiedy to zobaczyłam, wiedziałam że muszę to mieć haha. Nie wiedziałam, ze takie coś nawet istnieje. Po prostu te druciki zbierają cały brud i takie mniejsze/cieńsze włosy, których my ręcznie nie potrafimy z szczotki wyciągnąć.
Działa.
Kiedy rozpakowywałam paczkę, i wyciągnęłam to czyścidelko, moje host dziecko było strasznie zafascynowane i wyczyściło mi całą szczotkę haha. Mega sprawa dla osób, które lubią mieć wszystko czyste.
Czyścidelko - TU
3. Pomarańczowa szminka do zrywania
Coś podobnego już mam, ale do brwi. Tym razem skusiłam się na szminkę w tym stylu. Generalnie nakładacie szminkę na usta i pozwalacie jej wyschnąć (ok. 3/5 min) po czym trzymacie jakiś czas. Czytałam gdzieś, że powinno się trzymać zaschniętą szminkę na ustach ok. 20 minut. Potem odrywamy zaschniętą część i na ustach pozostaje lekki naturalny kolor. I to mi się właśnie podoba, że nie widać jakbyście coś mieli na ustach, efekt jest mega naturalny.
Szminka - TU
4. Czerwona szminka do zrywania
A na tej szmince się niestety zawiodłam... i nie zawiodłam. Szminka ma na prawdę śliczny kolor i pigmentację, ale nie działa jako "szminka do odrywania". Już pomijając, że nienawidzę tego typu aplikatorów, szminka nie za bardzo zasycha, a warstwa szminki jest tak cienka, że nie da się jej oderwać. Kiedy próbowałam, strasznie się tą szminką pobrudziłam. Najlepiej działa kiedy ją nakładam na usta i tak już zostawiam. Jestem mimo wszystko nie zadowolona bo nie o to mi chodziło, no ale po raz kolejny - kolor i pigmentacja super.
Szminka - TU
5. Plastry do stóp
Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem i leciało "Mango" to widziałam kilkakrotnie te plastry i zawsze byłam ich ciekawa. Teraz miałam okazję je wypróbować. Tak więc przed zaśnięciem przylepiłam je do stóp i zasnęłam. Nad ranem w ciekawości spojrzałam - zero efektu. Kompletne zero. Mało tego, plastry strasznie ciężko się odlepiało i nie było to miłe uczucie. Musiałam myć stopy i szorować przez pół godziny żeby ten taki "nalot" zszedł. Masakra. Strasznie się zdenerwowałam i weszłam na stronę internetową zobaczyć te plastry jeszcze raz. Okazało się, że to po prostu ja jestem tępa. Do plastrów dołączone były dwie saszetki z jakimiś ziołami, które powinnam dać pod plaster i to one miały dać ten cały efekt. Plastry są po to, żeby to ładnie utrzymać na stopie. A mądra ja, uznała, ze to są saszetki takie jak w butach - przeciw wilgoci... Proszę, bez komentarza haha.
Tak więc nie mam pojęcia czy plastry działają czy nie, Będę zamawiać je po raz kolejny.
Plastry - TU
A jutro wstaję o 4 rano i jadę do NYC na weekend. Mam nadzieję, że będzie super! Postaram się zrobić vlog, mam nadzieję, że mi to wyjdzie.
Jak każde kolorowe soczewki, w szczególności z firmy która super porządnych soczewek nie robi - soczewki po kilku godzinach trzeba ściągnąć ponieważ zaczynają schnąć. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, poprzednie pary były takie same. Generalnie polecam, efekt jest super!
Soczewki - TU
2. Czyścidełko do szczotki
Kiedy to zobaczyłam, wiedziałam że muszę to mieć haha. Nie wiedziałam, ze takie coś nawet istnieje. Po prostu te druciki zbierają cały brud i takie mniejsze/cieńsze włosy, których my ręcznie nie potrafimy z szczotki wyciągnąć.
Działa.
Kiedy rozpakowywałam paczkę, i wyciągnęłam to czyścidelko, moje host dziecko było strasznie zafascynowane i wyczyściło mi całą szczotkę haha. Mega sprawa dla osób, które lubią mieć wszystko czyste.
Czyścidelko - TU
3. Pomarańczowa szminka do zrywania
Coś podobnego już mam, ale do brwi. Tym razem skusiłam się na szminkę w tym stylu. Generalnie nakładacie szminkę na usta i pozwalacie jej wyschnąć (ok. 3/5 min) po czym trzymacie jakiś czas. Czytałam gdzieś, że powinno się trzymać zaschniętą szminkę na ustach ok. 20 minut. Potem odrywamy zaschniętą część i na ustach pozostaje lekki naturalny kolor. I to mi się właśnie podoba, że nie widać jakbyście coś mieli na ustach, efekt jest mega naturalny.
Szminka - TU
4. Czerwona szminka do zrywania
A na tej szmince się niestety zawiodłam... i nie zawiodłam. Szminka ma na prawdę śliczny kolor i pigmentację, ale nie działa jako "szminka do odrywania". Już pomijając, że nienawidzę tego typu aplikatorów, szminka nie za bardzo zasycha, a warstwa szminki jest tak cienka, że nie da się jej oderwać. Kiedy próbowałam, strasznie się tą szminką pobrudziłam. Najlepiej działa kiedy ją nakładam na usta i tak już zostawiam. Jestem mimo wszystko nie zadowolona bo nie o to mi chodziło, no ale po raz kolejny - kolor i pigmentacja super.
Szminka - TU
5. Plastry do stóp
Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem i leciało "Mango" to widziałam kilkakrotnie te plastry i zawsze byłam ich ciekawa. Teraz miałam okazję je wypróbować. Tak więc przed zaśnięciem przylepiłam je do stóp i zasnęłam. Nad ranem w ciekawości spojrzałam - zero efektu. Kompletne zero. Mało tego, plastry strasznie ciężko się odlepiało i nie było to miłe uczucie. Musiałam myć stopy i szorować przez pół godziny żeby ten taki "nalot" zszedł. Masakra. Strasznie się zdenerwowałam i weszłam na stronę internetową zobaczyć te plastry jeszcze raz. Okazało się, że to po prostu ja jestem tępa. Do plastrów dołączone były dwie saszetki z jakimiś ziołami, które powinnam dać pod plaster i to one miały dać ten cały efekt. Plastry są po to, żeby to ładnie utrzymać na stopie. A mądra ja, uznała, ze to są saszetki takie jak w butach - przeciw wilgoci... Proszę, bez komentarza haha.
Tak więc nie mam pojęcia czy plastry działają czy nie, Będę zamawiać je po raz kolejny.
A jutro wstaję o 4 rano i jadę do NYC na weekend. Mam nadzieję, że będzie super! Postaram się zrobić vlog, mam nadzieję, że mi to wyjdzie.
SNAPCHAT - ZUZUXXBLOG