Translate

sobota, 17 grudnia 2016

Born Pretty Store

Cześć ♥
Ostatnio postanowiłam, że będę dodawać posty tylko raz na tydzień - w piątki zanim pójdę spać, czyli u was sobota rano. Chcę, żebyście zawsze mieli nowy post na weekend. Dlaczego tylko raz na tydzień? Mam sporo wolnego czasu, ale przeznaczam go na wiele rzeczy. Kiedy byłam w Polsce, nie miałam tak sporo wolnego czasu, ale jak już go miałam to przeznaczałam go w większości na blog. Po szkole, a później po pracy, zawsze się tu udzielałam. Nie miałam żadnych zajęć dodatkowych, nie jeździłam kilka razy w tygodniu do sklepów, nie wychodziłam zbytnio z domu, jedynie na spacery, ale w większości było to w weekendy więc rzadko. Teraz wychodzę z domu strasznie dużo, a jeśli jestem w domu to ćwiczę śpiew albo uczę się koreańskiego. Czasem oglądam seriale bo totalnie nie mam humoru, albo wręcz przeciwnie, mam humor tylko i wyłącznie na oglądanie seriali. Sporo też teraz rozmawiam z rodziną przez skype. Pozmieniało się troszkę.
W każdym razie, dziś recenzja z Born Pretty Store.
Enjoy!

1. Soczewki
Nie mogłam się ich już doczekać. Moje pozostałe dwie pary (niebieskie i czerwone) wyschły w drodze do Ameryki (nie pytajcie czemu bo nie mam pojęcia, podczas rozpakowania walizek sprawdziłam soczewki i były wyschnięte) i bardzo mi brakowało jakiś kolorowych soczewek. Te soczewki wyglądają na białe, ale kiedy mam je na oczach robią wrażenie takich ładnych szaro zielonych. Uwielbiam ten efekt, jest śliczny i delikatny.
Jak każde kolorowe soczewki, w szczególności z firmy która super porządnych soczewek nie robi - soczewki po kilku godzinach trzeba ściągnąć ponieważ zaczynają schnąć. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, poprzednie pary były takie same. Generalnie polecam, efekt jest super!
Soczewki - TU

2. Czyścidełko do szczotki
Kiedy to zobaczyłam, wiedziałam że muszę to mieć haha. Nie wiedziałam, ze takie coś nawet istnieje. Po prostu te druciki zbierają cały brud i takie mniejsze/cieńsze włosy, których my ręcznie nie potrafimy z szczotki wyciągnąć.
Działa.
Kiedy rozpakowywałam paczkę, i wyciągnęłam to czyścidelko, moje host dziecko było strasznie zafascynowane i wyczyściło mi całą szczotkę haha. Mega sprawa dla osób, które lubią mieć wszystko czyste.
Czyścidelko - TU

3. Pomarańczowa szminka do zrywania
Coś podobnego już mam, ale do brwi. Tym razem skusiłam się na szminkę w tym stylu. Generalnie nakładacie szminkę na usta i pozwalacie jej wyschnąć (ok. 3/5 min) po czym trzymacie jakiś czas. Czytałam gdzieś, że powinno się trzymać zaschniętą szminkę na ustach ok. 20 minut. Potem odrywamy zaschniętą część i na ustach pozostaje lekki naturalny kolor. I to mi się właśnie podoba, że nie widać jakbyście coś mieli na ustach, efekt jest mega naturalny.
Szminka - TU

4. Czerwona szminka do zrywania
A na tej szmince się niestety zawiodłam... i nie zawiodłam. Szminka ma na prawdę śliczny kolor i pigmentację, ale nie działa jako "szminka do odrywania". Już pomijając, że nienawidzę tego typu aplikatorów, szminka nie za bardzo zasycha, a warstwa szminki jest tak cienka, że nie da się jej oderwać. Kiedy próbowałam, strasznie się tą szminką pobrudziłam. Najlepiej działa kiedy ją nakładam na usta i tak już zostawiam. Jestem mimo wszystko nie zadowolona bo nie o to mi chodziło, no ale po raz kolejny - kolor i pigmentacja super.
Szminka - TU

5. Plastry do stóp
Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem i leciało "Mango" to widziałam kilkakrotnie te plastry i zawsze byłam ich ciekawa. Teraz miałam okazję je wypróbować. Tak więc przed zaśnięciem przylepiłam je do stóp i zasnęłam. Nad ranem w ciekawości spojrzałam - zero efektu. Kompletne zero. Mało tego, plastry strasznie ciężko się odlepiało i nie było to miłe uczucie. Musiałam myć stopy i szorować przez pół godziny żeby ten taki "nalot" zszedł. Masakra. Strasznie się zdenerwowałam i weszłam na stronę internetową zobaczyć te plastry jeszcze raz. Okazało się, że to po prostu ja jestem tępa. Do plastrów dołączone były dwie saszetki z jakimiś ziołami, które powinnam dać pod plaster i to one miały dać ten cały efekt. Plastry są po to, żeby to ładnie utrzymać na stopie. A mądra ja, uznała, ze to są saszetki takie jak w butach - przeciw wilgoci... Proszę, bez komentarza haha.
Tak więc nie mam pojęcia czy plastry działają czy nie, Będę zamawiać je po raz kolejny.
Plastry - TU

A jutro wstaję o 4 rano i jadę do NYC na weekend. Mam nadzieję, że będzie super! Postaram się zrobić vlog, mam nadzieję, że mi to wyjdzie.


SNAPCHAT - ZUZUXXBLOG

czwartek, 8 grudnia 2016

Jaka maska do twarzy jest najlepsza?

Cześć! ♥
Nie wiem, dlaczego tak długo mi zeszło na napisanie tego posta. W każdym bądź razie mam nadzieję, że będzie dla was pomocny.
Jeśli jesteście ze mną dłużej, to bardzo dobrze wiecie że moja cera nie jest perfekcyjna. Mam cerę mieszaną, kiedyś była ona bardzo tłusta. Kiedy byłam młodsza miałam dużo trądziku i syfków. Po prostu tragedia. Zawsze chciałam znaleźć jakiś sposób na to, żeby moja cera była piękna i czysta. Niestety nic takiego nie znalazłam i na całe szczęście chyba zaczęłam po prostu z tych problemów skórnych wyrastać. 
Nadal mam wypryski, jednak ostatnio po tym jak zaczęłam stosować pewne maski do twarzy, moja cera znacznie się polepszyła. Jestem w szoku, bo choć nadal mam gdzie nie gdzie syfki, to pojawiają się one teraz na mojej twarzy dość rzadko.
Rodzaj maski, którą wam przedstawię był mi znany dość długo zanim faktycznie taką maskę kupiłam. Są to takie maski jakby materiałowe, nasączone pewnym płynem (w zależności od rodzaju maski), które po prostu nakładacie na twarz i zostawiacie na jakiś czas. Płyn, którym jest nasączona maseczka, wchłania się w skórę u uwalnia wszystkie właściwości. Na prawdę działa! Używam je zawsze wieczorem zanim pójdę spać, po oczyszczeniu twarzy, umyciu zębów itp., wiecie o co chodzi. Zostawiam na jakieś pół godzinki, czasem więcej. Najczęściej nakładam maskę na twarz i oglądam jakiś serial, to chyba najlepszy sposób haha. Stosuję maski co 2 dni, czasem codziennie. Jest masa rodzai tych masek, ja znalazłam swoją ulubioną firmę - The Creme Shop. Mają oni koreańskie kosmetyki. Próbowałam już wiele rodzai tych maseczek, i tylko jedna mi nie podeszła, ale już nawet nie pamiętam jaka. Na chwilę obecną mam dwa rodzaje maseczki, chciałam zostawić pudełka po poprzednich maseczkach, ale mądra ja - zapomniałam i wyrzuciłam. Te, które mam teraz to miętowo kakaowa i cytrynowa. Na 100% poprzednie które miałam to truskawkowo jogurtowa i różana. Mam 2 pudełka tej miętowo kakaowej, ponieważ bardzo mi podeszła. Tu w Stanach kupuję maseczki w Marshalls, jeżeli chodzi o Polskę to wyszukałam, że możecie je kupić w Tk maxx. Zawsze możecie je też dostać na stronie internetowej The Creme Shop. W jednym opakowaniu jest 5 maseczek, kosztują ok. 20 zł.
Bardzo Wam je polecam, te maseczki znacznie poprawiły stan mojej twarzy. Tak je polubiłam, że będę je teraz polecać każdemu!
Dobranoc.
😂😂😂😂😂😂😂😂

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli ktoś z was chciałby wziąć udział w konkursie MADAMZNA, zapraszam! Szukamy nowej dziewczyny/chłopaka do składu!


SNAPCHAT - ZUZUXXBLOG