Cześć ♥
Właśnie siedzę sobie z host rodzinką w Williamsburgu. Postanowili zrobić małe wakacje ze względu na inaugurację nowego prezydenta, jak zapewne mogliście wszędzie na internecie przeczytać haha. Z racji tego, ze mieszkamy blisko Waszyngtonu, chcieliśmy po prostu "uciec" od wszystkich tłumów i protestów. Jesteśmy teraz w na prawdę ślicznym domku. Wygląda lepiej niż ten nasz! Mogłabym tu zostać, ale ciiii.
Czy macie takie wrażenie, że wasze życie ma jakiś z góry założony cel?
Brniecie jakąś ścieżką i zdajecie sobie sprawę z tego, że to właśnie tak miało być, bo inne wyjścia z danej sytuacji po prostu nie sprawdziłyby się zbytnio dobrze.
Albo na przykład macie do wyboru podążanie jakimiś ścieżkami i wybieracie tą jedną, której normalnie byście nie wybrali. No ale po prostu.. czujecie że tak ma być.
A może pewnego dnia macie chwilę czasu, siadacie wygodnie żeby pomyśleć i czujecie, że to właśnie w tym miejscu powinniście być, że w końcu kawałek waszego życia "kliknął" i dopasował się do innych kawałków życia. Jak puzzle.
Jestem osobą, która kompletnie nie wie co ma w życiu robić. Mam wiele zainteresowań, pracowałam już w kilku miejscach i szczerze... nie wiem jak będzie wyglądać moja przyszłość. Nie mam żadnego planu ani pomysłu. Jak się to mówi - YOLO.
Uważam, że mimo tego całego planowania, wszystko układa się po swojemu i koniec końców trafimy tam, gdzie nawet byśmy nie przypuszczali.
CO O TYM SĄDZICIE?