Translate

wtorek, 29 marca 2016

ULUBIEŃCY MARCA 2016

Już koniec marca... haha masakra! Pamiętam nawet ulubieńców z zeszłego roku. A kiedy przypominam sobie tamten post to przypominam sobie że chodziłam wtedy jeszcze do szkoły, dopiero co "zamieszkałam" w nowym pokoju, który bardzo intensywnie pachniał nowymi meblami. A co najśmieszniejsze - wtedy myślałam, że pod koniec roku będę już w USA.
No nie ważne, bo rozpamiętywać mogę w nieskończoność, ale to by was zanudziło. Jak się prezentują moi ulubieńcy w tym miesiącu?

1. OTWARCIE KANAŁÓW!
To chyba najważniejszy dla mnie punkt. Wróciłam na youtube, tym razem w dwóch wydaniach - polskim i angielskim. Jak na razie na kanałach są tylko filmy powitalne, ale zapowiada się o wiele więcej także zapraszam was do zadawania pytań pod filmikami do jakiegoś przyszłego Q&A. Będzie mi również bardzo miło jeśli zostawicie po sobie łapkę w górę i zasubskrybujecie nowe kanały :)





2. THIRTEEN
Tradycyjnie jakiś serial musi być. W tym miesiącu zaczęłam oglądać "Thirteen", serial o teraz już 26-letniej kobiecie, która została porwana kiedy miała 13 lat. Akcja serialu zaczyna się od tego, że Ivy (główna bohaterka) ucieka z domu w którym była przetrzymywana. Udaje jej się i po całej papierkowej robocie z policją wraca do swojej rodziny. Oczywiście co mnie do tego serialu przyciągnęło to nie taka prosta fabuła. W zeznaniach Ivy pojawiają się niespójności a kolejna dziewczynka zostaje porwana. No i po prostu nie wiadomo czy główna bohaterka była z swoim porywaczem z własnej woli, czy go kryje czy o co chodzi. Z odcinka na odcinek zostają odkrywane nowe fakty. Polecam, bo serial nie jest tak nudny jakby się wydawało :)

3. MIÓD
Czyli moja nowa maść na wszelkie niedoskonałości. Czy to trądzik, czy wyprysk - miód pomaga. Na prawdę polecam wszystkim z problemami skóry go nakładać. Ważne aby miód był naturalny, najlepiej z jakiegoś gospodarstwa. Więcej na temat miodu pisałam TU

4. SZMINKA
W tym miesiącu używam jej bardzo często. Pachnie pomarańczami i jest pomarańczowa, a maluje na taki ładny odcień różu. Podoba mi się, bo nie jest to mój znienawidzony neon. Dodatkowo szminka wcale się tak szybko nie zmywa, jest dość trwała!

5. KIIARA - GOLD


6. MARGARET - COOL ME DOWN


I jak? Chwalcie się w komentarzach wspólnymi ulubieńcami!
Pamiętajcie odwiedzić moje nowe kanały :)

INSTAGRAM  I  YOUTUBE  I  ASK
SNAPCHAT - ZUZUXXBLOG

sobota, 26 marca 2016

Update #5

Od dwóch dni się uśmiecham, ponieważ w końcu poczułam, że chyba znalazłam swój "Perfect match" na au pair! Jest to trzecia rodzinka, która się do mnie zgłosiła i będę z nimi rozmawiać za kilka godzin na skypie. Trochę się stresuję, bo boję się że oni nie będą czuć tego samego i nie będą mnie u siebie chcieli. Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze i właśnie do nich polecę :)
To takie dziwne uczucie, że za 2 miesiące będę mieszkać w Stanach... Tym bardziej, że nie mam zamiaru wracać do Polski na stałe. Codziennie kiedy gdzieś wychodzę, to myślę o tym, że może to już po raz ostatni widzę ten sklep, albo kiedy idę na spacer to do głowy przychodzi mi myśl, że może po raz ostatni tutaj jestem.
Haha, a tak na temat au pair - jeżeli śledzicie mnie na snapie (zuzuxxblog) to na pewno kojarzycie jak już o tym mówiłam. Nie wiem czy jest taka zakładka "au pair dla bliźniaków", ale ja w takiej zakładce zdecydowanie jestem! Pierwsza rodzinka jaka się do mnie zgłosiła to bliźniaki + chłopiec, druga to trojaczki + dwóch chłopców, a trzecia to znów bliźniaki + chłopiec. Całkiem to zabawne i nie jestem pewna czy to przypadek. Jeżeli uda mi się wylecieć do trzeciej rodzinki to na pewno ich spytam w jaki sposób mnie znaleźli.
Dodatkowo jestem bardzo podekscytowana, bo już jutro otwieram kanały na youtubie! W sumie kanały już są, po prostu jutro dodam na obydwa kanały pierwsze powitalne filmy.
Kanały nazywają się tak, jak je zapowiadałam: zuzuxxblog (angielski) i zuzuxxblogpl (polski). Mam nadzieję, że tym razem odbiór będzie nieco większy, a co najważniejsze - mam nadzieję, że Wy będziecie wpadać na kanał co tydzień na nowy film :)
Nie wiem czy już Wam o tym pisałam, ale postanowiłam że podzielę tematykę na kanały. Z racji tego, że w języku polskim jest mi znacznie lżej mówić, wiem że mówię poprawnie i się nie zacinam, to na polskim kanale będą się pojawiały filmy typu ulubieńcy, tagi, poradniki, jakieś beauty, albo takie pogadankowe. Na kanale angielskim będą się pojawiać typowo śmieszne filmy, czasem jakieś challange bądź tagi. Co o tym myślicie?
Dodatkowo znów po przerwie od Bożego Narodzenia do domów wkrada się świąteczna, miła atmosfera! Oczywiście mowa o Wielkanocy. Ja jakoś nie przywiązuję uwagi do tych wszystkich kościelnych tradycji (jeżeli jesteście ze mną dłużej to wiecie że nie wierzę w Boga), ale bardzo podoba mi się tradycja wspólnego porannego żurku, znajdowania czekolady pod poduszką - tak, mimo że mam już 20 lat to i tak dajemy sobie pod poduszki czekolady i inne słodkości :) U mnie jest też tak, że idziemy na święta do babci na taki rodzinny obiad. W sumie trochę jak w Boże Narodzenie, ale jest przyjemnie i wiosennie na zewnątrz :)
Życzę Wam przemiłych Świąt w gronie rodziny! 

INSTAGRAM  I  YOUTUBE  I  ASK
SNAPCHAT - ZUZUXXBLOG

wtorek, 22 marca 2016

Can you see the world in a different color?

Cześć kochani! Strasznie długo czekałam na moje wymarzone kolorowe soczewki, ale w końcu je mam! Dzisiejszy post nie jest sponsorowany - mimo, iż soczewki dostałam od Born Pretty Store, to nie muszę o nich pisać. Robię to dlatego, że chcę się z Wami podzielić moim szczęściem (zobaczenie siebie w niebieskich oczach było zawsze takim moim małym marzeniem) oraz ogólnie samym tematem kolorowych soczewek.
Wiele osób z ciemnymi tęczówkami, takimi jakie mam również i ja, boi się że na oku nie będzie w ogóle widać innego koloru soczewki. To nie prawda, widać, po prostu efekt jest inny niż na jasnych tęczówkach. Na moich kolor soczewek jest niebieski, ale taki dość głęboki i ciemny.
Zaczynając od początku: soczewki znalazłam TU, przyszły po miesiącu i były zapakowane w dwa flakoniki, których zdjęcia niestety nie mam. Wraz z soczewkami dostałam pudełko na soczewki - coś czego się nie spodziewałam. Otwarcie flakoników jest dość trudne, są tak jakby zapieczętowane metalem. Musiałam użyć noża aby dobrać się do soczewek.
Po wyjęciu z flakoników musicie je oczywiście trochę przemyć swoim własnym płynem do soczewek. Ja mam ułatwioną sprawę, ponieważ noszę soczewki na co dzień więc płyn do soczewek mam dobrany do mojego oka. jeśli wy nie wiecie jakiego płynu możecie używać, to polecam wam zapytać się o to okulistę.
Zauważyłam, że kolorowe soczewki są nieco trudniejsze do mycia niż te moje lecznicze. Są stworzone tak jakby z innego włókna i troszkę bardziej się lepią do palców. Za pierwszym razem kiedy je myłam to była tragedia, za którymś z kolei jest to coraz łatwiejsze; Widocznie soczewki same przyzwyczajają się do płynu.
Jak możecie zauważyć, soczewki nie tylko zmieniają kolor oka, ale i go powiększają. To również był dla mnie efekt niespodzianka, ponieważ mi zależało tylko na kolorze... tak czy tak, efekt mi się bardzo podoba. Czuję się w tych soczewkach taka inna i to jest fajne :)
Bardzo dobrze mi się je nosi tak ok. 5 godzin. Po tym czasie zaczynam je już niestety czuć na oku.
Każdemu z Was polecam taką fajna przemianę, bo macie okazję zobaczyć siebie z innej strony. Ja bardzo lubię ten efekt i strasznie dobrze czuje się w takich większych kolorowych soczewkach. Mam zdjęcie, żeby pokazać wam różnicę pomiędzy soczewką a normalnym okiem, ale robiłam to zdjęcie na snapie, więc wybaczcie daremną jakość:
A tak przy okazji to zapraszam Was na mojego snapa, bo codziennie tam do Was mówię, także jeśli macie niedosyt postów, to wpadajcie - ZUZUXXBLOG
Dziś wtorek, więc jestem też na snapie madamzna, którego prowadzę wraz z innymi pięcioma blogerkami. Zapraszam na nasze codzienne vlogi :)
INSTAGRAM  I  YOUTUBE  I  ASK
SNAPCHAT - ZUZUXXBLOG


piątek, 18 marca 2016

Pielęgnacja twarzy - cera trądzikowa

Z trądzikiem borykam się już dość długo, jakieś tam moje pierwsze pryszcze zaczęły mi wyskakiwać w 6 klasie podstawówki więc prawie 8 lat temu. Przez ten czas moja skóra przeszła przez masę toników, kremów, maści oraz jakiś pojedynczych sposobów domowych; Brałam też tabletki przepisane przez dermatologa, które kompletnie nic mi nie dały.
Dzisiaj chciałam Wam pokazać moją rutynę dbania o twarz krok po kroku. Może któreś z kosmetyków przypadnie Wam do gustu. 
Znajdziecie dosłownie wszędzie, ja kupuję w Biedronce te z Queen, bo są grube i porządne.
Kiedy wstaję rano od razu idę do łazienki i przemywam twarz wodą. Niczym więcej, po prostu wodą, po czym wycieram ją ręcznikiem papierowym. Taki ręcznik jest jednorazowy, więc wszystkie "bakterie pryszczowe i trądzikowe" wyrzucamy wraz z ręcznikiem. Kiedy wycieramy się do tych zwykłych, to zazwyczaj te bakterie na nich siedzą i siedzą i są roznoszone na całą twarz.
Ja kupuję w Rossmannie, tonik kosztuje chyba ok. 10 zł, a krem ok. 15 zł... albo na odwrót, nie pamiętam.
Potem używam dwóch produktów z znanej wszystkim bardzo dobrze serii - Ziaja manuka. Najpierw oczyszczam twarz tonikiem, a potem nakładam krem. Krem jest również dobrą bazą pod makijaż.
Ogólnie jeśli chodzi o te produkty i ich jakieś specjalne działania na trądzik... nie działają. Są po prostu zbyt słabe i naturalne, żeby poradzić sobie z trądzikiem i pryszczami (przynajmniej moimi - pamiętajcie że każdy z nas ma inną skórę!), są to jednak produkty które bardzo dobrze oczyszczają i nawilżają naszą twarz. Skóra jest po prostu mile odświeżona.
Kosztuje ok. 15-20zł. Gdzie kupiłam nie pamiętam, ale w Rossmannie chyba jest dostępny
Jeżeli nakładam makijaż, to po prostu wieczorem go zmywam płynem micelarnym z Garniera. Staram się to robić tak mniej więcej o 18:00/19:00 żeby skóra nie musiała się długo męczyć z makijażem.
Jeśli nie mam danego dnia makijażu, to po prostu staram się co kilka godzin odświeżać twarz, przecierając ją wyżej wymienionym płynem micelarnym bądź tonikiem z Ziaji.
Są różne rodzaje płynu micelarnego, ja mam ten do skóry tłustej ze skłonnością do niedoskonałości.
Kupiłam w Aptece, kosztował 40 zł. Jest to mniejsza wersja, jest jeszcze wersja 400ml, ale jaka cena to nie wiem.
Wieczorem tak mniej więcej o 21:00/22:00 (w zależności od tego o której planuję iść spać) zaczynam moją pielęgnację wieczorną. Najpierw myję twarz żelem Effaclar La Roche Posay. Jest to żel, który został stworzony specjalnie dla osób z problemami trądzikowymi. Niestety idzie za tym również wysoka cena i dostępność - nie dostaniecie żelu w każdej aptece czy drogerii, szczególnie jeśli mieszkacie w jakimś małym miasteczku.
Mogę Was jednak zapewnić, że na mój trądzik żel działa, skutecznie wyblekają mi blizny trądzikowe przy uszach (mam je kilka ładnych lat) i raczej w tym obrębie nic nowego mi nie wyskakuje. Zauważyłam ogólnie poprawę skóry, jednak żel na mojej skórze nie robi jakiś cudów, jak się spodziewałam na początku. No bo zauważyłam różnicę i się podekscytowałam, że w końcu znalazłam coś co mi pomoże całkowicie, a jak żel pomógł tak na tym koniec. Używam go dalej no bo myślę, że po czasie da się zaobserwować jeszcze jakieś efekty, nie każdy produkt działa po miesiącu, niektóre potrzebują ich kilka.
Chciałabym Wam tu coś napisać co to żelu - moja skóra nie ma jakiegoś ciężkiego trądziku, głównie po prostu mam pryszcze i tyle, ale nie mam takiej choroby typowo trądzikowej. Niestety jednak na moją "grubą" skórę nigdy nic nie działało, jednak nie z winy produktów, a przez to że mam po prostu ciężką skórę. Żelem, który pokazałam Wam wyżej zachwyca się cała masa dziewczyn ze względu na cudowne zastosowanie - pryszcze i trądzik im znikają. To, że mi znika go mało i wolno nie wynika ze względu na żel. Bardzo Wam go polecam, bo rzadko się zdarza, żeby mojej skórze w ogóle coś pomogło więc i tak żel się dobrze sprawuje :)
Najlepiej kupować u kogoś kto ma gospodarstwo, cena za słoik to już cena indywidualna, ale przeważnie jest to ok. 30 zł
Teraz krok, który wiele osób szokuje - nakładam na wszystkie niedoskonałości miód. Zaczęłam to robić od niedawna a to DZIAŁA. Mam lekkie wrażenie, że nawet bardziej niż żel z La Roche Posay. Ogólnie o miodzie wiadomo nie od dziś - ma przecudowne zastosowania w tym właśnie te bakteriobójcze, dlatego nadaje się na wszelakie pryszcze i trądzik. Nawet jeśli nie macie problemów ze skórą, to polecam Wam punktowo nałożyć miód na te dwa pryszcze, które wyskoczą wam raz na trzy miesiące i zostawić na noc. Powinno pomóc.
Ja nie zostawiam miodu na twarzy na noc, ponieważ mam nasmarowaną prawie całą twarz i lepiłabym się do włosów i poduszki niemiłosiernie. Zmywam zazwyczaj po jakiejś godzince, czasem dwoch jeśli nie idę długo spać. Raz próbowałam zostawić miód na twarzy na noc - skończyło się na tym, że po 10 minutach nerwowo nie wytrzymałam i poszłam zmyć twarz, haha :)
Pamiętajcie, że miód musi być 100% naturalny od pszczół, a nie taki sklepowy. Najlepiej robić tak jak ja - po prostu kupić u kogoś kto ma gospodarstwo. 
Kosztował 50 zł. Kupiony w Super-Pharm
Już pod koniec nakładam krem z tej samej firmy co żel, jednak z innej serii: ta to Effaclar "H". Kremu używam od kilku dni, więc zbyt wiele Wam o nim nie mogę napisać, jednak cieszę się, że w końcu mam jakiś krem na noc. Jego zastosowanie jest takie, żeby nawilżyć cerę trądzikową po wysuszeniu wszelakimi żelami/maściami/tabletkami. No bo jak wiecie, większość produktów na pryszcze i trądzik ma za zadanie wysuszać niedoskonałości, a krem ma za zadanie po takich właśnie zabiegach naszą skórę nawilżyć. Tubka ma jedynie 40 ml (bardzo mały kremik) a kosztuje więcej niż żel. Można się chwycić za głowę, ale tak właściwie jest to jeden z najtańszych kremów firmy La Roche Posay Effaclar. Mi jak na razie się go stosuje bardzo dobrze, jedyne co zdążyłam zauważyć po tych kilku dniach stosowania to to, że skóra jest matowa o poranku.
Kupiony w aptece, cena to 45 zł.
Ostatni krok to maść, jednak nie wiem czy dostaniecie ją bez recepty. Jest to maść typowo na trądzik - Epiduo. Nakładam ją co drugi dzień, ponieważ jest to mocny lek. A tu znów jest taka sprzeczność rzeczy. Dużo osób sobie bardzo chwali tą maść, a ja ją nakładam i nakładam i zero efektu. Wykończę tubkę i raczej więcej nie kupię, bo po mojej skórze to "spływa" (taka ironia, haha śmieszne).


Mam nadzieję, że coś z tych produktów Wam pomoże, szczególnie obstawiam miód :)
A ja mam do Was takie pytanie, ponieważ nie umiem znaleźć odpowiedzi w internetach - gdzie można kupić maseczki do twarzy "Babuni" czy coś takiego...? One są w takich większych opakowaniach i jakby rosyjskie. Nigdzie w lokalnych drogeriach nie umiem ich znaleźć, zdaję się na Waszą pomoc :)

INSTAGRAM  I  YOUTUBE  I  ASK
SNAPCHAT - ZUZUXXBLOG

wtorek, 15 marca 2016

Jak zostałam bloggerką?

Wielu z Was zawsze pyta dlaczego zaczęłam blogować, co mnie do blogowania inspiruje i czy chciałam kiedyś przestać do Was pisać. W sumie nigdy nie sądziłam, że jest to jakiś mega interesujący temat, ale naszło mnie, żeby opowiedzieć Wam moją historię blogowania :)
No więc tak mniej więcej pod koniec gimnazjum, moja koleżanka podesłała mi filmik Lucyandlucy, kiedy ta mówiła o swoich kompleksach. Oczywiście z filmiku miałam się naśmiewać jak robiła to moja koleżanka, ale ja zamiast tego obejrzałam inne filmiki Lucy i strasznie mi się spodobały. W sumie nie zgłębiałam się w jej opisy, gdzie pisała że ma też bloga, a kiedy w końcu gdzieś to zauważyłam bądź sama Lucy w filmiku zapraszała na bloga, to ja miałam w głowie takie "Eee, to pewnie jakieś nudy same, nie kręci mnie to". No i śledziłam Lucy, ale nie na blogu a na youtubie. Kiedy w końcu miałam niedosyt jej filmików, zajrzałam na jej bloga i zaczęłam czytać zarówno jej posty jak i oglądać jej filmiki.
Potem jakoś natrafiłam na Ericę. Nie pamiętam jak, ale podejrzewam że jakoś przez Łucję, no bo ona tak samo jak Erica mieszka w Norwegii (tylko, że w odróżnieniu do Łucji, Erica jest Norweżką). Bloga Ericki czytałam trochę, bo norweskiego nie znałam, a translate tłumaczył to wszystko dość tragicznie, jednak uwielbiałam Ericę za zdjęcia i krótkie filmiki makijażowe. Wkrótce potem gadałam z kuzynką o blogach itp. i jakoś tak się zgadałyśmy, że obie znamy Ericę. Moja kuzynka poleciła mi również bloga Aurory - kuzynki Ericki. No i trzymam się z tą "blogową trójcą świętą" do dziś :) Kto mnie głównie zainspirował do posiadania bloga? Łucja. Bo to ona była pierwszą bloggerką, którą czytałam no i jest polką, więc rozumiem wszystko to, co pisze na blogu. Erica jest obecnie dla mnie taką najważniejszą bloggerką, była też dla mnie często inspiracją. 
Teraz moją inspiracją jesteście głównie Wy, bo gdyby nie Wy, to nikt by nie czytał mojego bloga i nie miałabym ochoty tu w ogóle pisać.
Samo założenie bloga, to był totalny spontan. Pewnego wieczoru jadłam kolację, porobiłam kilka zdjęć tostom i dodałam powitalny post, haha. Tak to się wszystko zaczęło...
A czy miałam kiedyś taki moment, że chciałam skończyć blogować?
Do niedawna mogłam dumnie powiedzieć "nie" no i też sądziłam, że nigdy takiego momentu mieć nie będę. Sytuacja się trochę zmieniła no i taki moment miałam, ale na bardzo krótko. Głównie to chciałam zrezygnować z youtube, z nagrywania vlogów na snapie itp, jednak teraz uważam, że taki moment to wcale nic strasznego dla bloggerki. Kiedy po takim zastanowieniu się czy chcę od tego całego internetu odejść czy nie, wracam bo po prostu tęsknię i czuję, że uwielbiam to robić, zdałam sobie sprawę z tego że to tak na prawdę próba pasji - czy to było tylko chwilowe zainteresowanie czy prawdziwa pasja. I według mnie, każda bloggerka powinna przez taki moment przejść.
....Tak więc podsumowując, można powiedzieć, że gdyby w gimnazjum moja koleżanka nie podesłałaby mi filmiku Łucji, to możliwe że bym teraz tu nie blogowała :)
Poniżej są zdjęcia kolejno - Łucji, Ericki i Aurory. Jeśli jesteście ciekawi, to pod zdjęciami są linki do ich blogów :)


INSTAGRAM  I  YOUTUBE  I  ASK
SNAPCHAT - ZUZUXXBLOG

piątek, 11 marca 2016

Inspirations #1

Jak wiecie, bądź nie wiecie, jestem wielką fanką postów z inspiracjami. Po prostu uwielbiam takie posty oglądać i mogłabym to robić godzinami. Sama na swoim blogu takich postów nie robię zbyt często, ponieważ mam wtedy wrażenie, że każdy ten post zlewa i tylko przewija w dół aby wkleić w komentarzu typowy spam.
Postanowiłam, że po prostu zrobię taką serię postów z inspiracjami, które będą się co jakiś czas pojawiać, tak samo jak Update'y. Nie będą to jednak byle jakie inspiracje, ponieważ będą się pojawiać kategoriami. Dziś wstawiam wam inspiracje z jakimiś przeróżnymi akcesoriami.
Mam nadzieję, że poprawiłam Wam nieco humor tymi inspiracjami i pomimo pochmurnego dnia, będziecie chodzić z uśmiechami na twarzy. 
Z jakiej kategorii chcielibyście następne inspiracje?

INSTAGRAM  I  YOUTUBE  I  ASK
SNAPCHAT - ZUZUXXBLOG

wtorek, 8 marca 2016

HATE

Fot. Karolina Sosna   http://ksosna.blogspot.com/
Wiem, że na prawdę wielu z Was czytało już posty na ten temat co najmniej raz, jednak mimo to postanowiłam napisać w tym temacie coś od siebie. Chcę w przyszłości wracać do tego postu i sprawdzać czy nadal mam takie samo podejście.
A o co mi dziś chodzi? Nie o nienawiść w ogóle, a o taką internetową - hejty. 
Na blogu nie mam żadnych "hejterów", nikt nie pisze mi przykrych komentarzy, jednak na snapie wraz z większą ilością oglądających przybywa też coraz więcej osób oglądających moje vlogi po to, aby mi dokopać.
Co ja sądzę o hejterach i jakimi są dla mnie osobami?
Fot. Karolina Sosna  http://ksosna.blogspot.com/
Hejter jest dla mnie osobą, która ma dość nudne życie i ucieka w wirtualny świat. Zakotwicza się tam do tego stopnia, że zaczyna nim żyć. Zdaje sobie sprawę z tego, iż mimo że jest malutką nic nie znaczącą i słabą osobą w rzeczywistym świecie, to w internecie może być osobą potężną i wpływową. Wpływową oczywiście ze względu na wpływanie na świadomość innych ludzi. Jest to osoba, która chciałaby osiągnąć wiele, jak każdy z nas, jednak jest zbyt słaba, aby zrobić to w poprawny sposób, ponieważ w życiu, zawsze jest pewna droga oraz skróty. Hejtowanie, to skróty.
Jak dla mnie nie jest sztuką kogoś zhejtować tak, że dana osoba to bardzo weźmie do siebie a inni hejterzy będą wirtualnie klaskać; Sztuką jest sprawić by ludzie wirtualnie bili brawo ze względu na wartościowe rzeczy, które pewna osoba przekazuje, bo to ta osoba będzie zapamiętana, a nie hejter, który jest taki sam jak milion innych.
Uwielbiam to zdjęcie :D   Fot. Karolina Sosna  http://ksosna.blogspot.com/
Czy ja przejmuję się hejtami, które dostaję? Nie. Jednak wiem, że jest cała masa osób, które mają słabą psychikę bądź są wrażliwe i biorą do siebie na prawdę wiele. Takim osobom szczerze współczuję, bo wiem że to nie ich wina iż są dość podatni na niemiłe słowa.
Kiedy czytam jak ktoś pisze mi coś nie miłego na mój temat, to przez pół minuty to czytam i nad tym myślę. Przyznam, psuje mi to lekko humor, jednak potem przypominam sobie ile miłych słów dostałam od Was - moich czytelników. Przypominam sobie pewną wiadomość, po której miałam łzy w oczach, bo ktoś napisał mi tak miłe rzeczy i był mi tak wdzięczny za to, że tu piszę... A potem przypominam sobie, że było takich osób i takich wiadomości więcej. I wtedy w moich oczach ten właśnie hejter zmienia się w małego robaczka, którego ja w myślach sobie depczę.

Hejterzy - cel nieosiągnięty. W moim przypadku hejt jest czymś zupełnie odwrotnym, bo zamiast zepsuć mi humor, to właśnie sprawia, że przypominam sobie o masie miłych słów, które dostałam i wtedy staję się silniejsza. 
Nikt nigdy nie odciągnie mnie ani od kontaktu z Wami ani od mojej pasji :)

A dziś jestem na snapie MADAMZNA
Kto jeszcze nie dodał, przyznać się!
Albo po prostu dodajcie MADAMZNA na snapie i śledźcie mój dzisiejszy dzień ❤

INSTAGRAM  I  YOUTUBE  I  ASK
SNAPCHAT - ZUZUXXBLOG

sobota, 5 marca 2016

How to relax I Sposoby na relaks

Cześć! Dziś witam Was z gołym brzuchem, haha.
W dzisiejszym poście tak jak zapowiadałam - napiszę dla Was kilka sposobów na relaks, które są moimi prywatnymi sposobami, ale dołączę też te Wasze, które pisaliście mi w poprzednich postach.
Mam nadzieję, że kiedyś, kiedy będziecie się stresować np. przez egzaminami bądź po prostu będziecie przechodzić przez jakiś stresujący etap w życiu, to wrócicie do tego posta i na prawdę Wam on pomoże.
Pierwszy bardzo pomocny dla mnie sposób to nic innego jak przecudowna opcja w telefonie - tryb samolotowy. Zawsze wiedziałam, że jest ten tryb, jednak nigdy go nie używałam, no bo w ogóle o tym nie myślałam. Ostatnio jednak zdałam sobie sprawę z tego, że włączenie tego trybu jest idealne kiedy idę spać (no chyba, że wyłączacie telefony na noc), bądź kiedy chcę się zrelaksować i totalnie odciąć od wszelkich powiadomień i portali społecznościowych.
Uwierzcie mi, to działa :)
Sen. Haha, nie będę się za dużo rozpisywać, jest to dosyć logiczne. Ja jestem uzależniona od spania więc dla mnie sen jest dobry na
wszystko - chorobę, stres, lenia....
A kiedy się budzę jestem bardzo zrelaksowana i gotowa do pisania dla Was postów! Bądź... oglądania seriali :)
Dla mnie kolejnym sposobem na relaks jest spotykanie się z przyjaciółmi. Gadanie, żartowanie, ale najbardziej relaksujące jest, kiedy oglądacie razem film, bądź kiedy leżycie wszystkie sobie na łóżku i o czymś gadacie, a nagle wam się zamykają oczy... Serio, dla mnie to jest mega relaksujące, jak leżę sobie obok Basi i Oli, one sobie tam coś opowiadają, a ja pogrążam się w takim półśnie.
Oczywiście, relaks każdemu dobrze znany - dobra książka i coś dobrego do picia. Ja najbardziej polecam gorącą czekoladę i do tego jakieś herbatniki/krakersy. Mniam.
... Książka też oczywiście robi swoje, dzięki niej zapominamy na chwilkę o otaczającym nas świecie.
Muzyka, to dla mnie podobnie jak w przypadku czytania książki, ucieczka do innego świata. Słuchając muzyki wspominam sobie pewne chwile oraz wymyślam scenariusze pewnych wydarzeń. Przyznajcie się, że wy też tak robicie :)
"Ciepły kocyk, dobry serial i gorąca herbatka" - dokładnie. Tym bardziej dla mnie, gdyż jestem uzależniona od seriali.
... Już widzę, że jest nowy odcinek "The 100" i "TVD". Trzeba zobaczyć! :)
Nie wiem czy wy tak macie, ale ja mam dość bujną wyobraźnię i tak samo jak w przypadku książki i muzyki, serial/film również potrafi mnie przenieść do zupełnie innego świata.
Pisaliście też, że robienie zdjęć to sposób na relaks. Moim osobiście nie jest, jednak dla kogoś z was może jak najbardziej być. Ja się nie relaksuję przy robieniu zdjęć, ponieważ wtedy muszę być jak najbardziej kreatywna i cały czas myślę o tym jak dane zdjęcie zrobić.
Spędzanie czasu aktywnie też według niektórych z Was należy do relaksu. Mi to sie z relaksem nie kojarzy, ale każdy ma swoje upodobania.
Może bardziej chodzi o taki relaks umysłowy niż fizyczny... no cóż, mam nadzieję, że niektórym z Was, ten sposób pomoże się zrelaksować.
Ostatnią rzeczą, która była zarówno na Waszej jak i na mojej liście sposobów na relaks to zabiegi pielęgnacyjne. Masaż, robienie sobie makijażu, bądź po prostu nakładanie sobie maseczek jest mega relaksujące dla większości dziewczyn.

Zdjęcie akurat nie zamierzone jako sposób na relaks, ale w sumie... Przeglądanie portali społecznościowych i odpisywanie na Wasze wiadomości jest dla mnie jak najbardziej relaksem! :)
Mam nadzieję, że pomogłam osobom, które weszły tutaj tylko po to, aby zasięgnąć jakiś porad odnoście relaksu i odstresowania się.
----------------------------------------------------------------
Dla osób, które interesują wyniki konkursu DDOB - niestety nie wygrałam, ale bardzo mocno gratuluję Victorii (http://victoriasikora.blogspot.com/) , która dostała wyróżnienie i koszulkę! Brała udział w konkursie jako jedna z nielicznych bloggerek, które kojarzę i czytam regularnie, także tym bardziej jej kibicowałam i bardzo się cieszę, że dostała chociaż wyróżnienie :)
A jeśli jesteście ciekawi kto wygrał, to TU post na DDOB z wynikami.
Serdecznie Was zapraszam na moje daily vlogi, które możecie codziennie oglądać na moim snapie - zuzuxxblog

INSTAGRAM  I  YOUTUBE  I  ASK
SNAPCHAT - ZUZUXXBLOG