Translate

niedziela, 28 stycznia 2018

Inspirations #4

Cześć 
Za dwa tygodnie Walentynki i założę się, że w Polskich sklepach tak jak i w tych Amerykańskich, wszędzie już są czerwono różowe serduszkowe rzeczy. Zgadłam?
Chcę wam trochę opowiedzieć o tym, jak wyglądają Walentynki w USA, ale to dopiero kiedy będziemy nieco bliżej Walentynek.
Tym razem zrobiłam dla was nieco inspiracji abyście mogli nabrać trochę miłosnego nastroju haha. Inspiracje zrobiłam dla każdego, napiszcie w komentarzach z którymi się identyfikujecie najbardziej. Ja przyznaję, że moją miłością jest jedzenie.
Mam nadzieję, że spędzicie Walentynki z osobą (lub rzeczą, w moim przypadku będzie to jedzenie) z którą czujecie się prze szczęśliwi i kochani. Bawcie się dobrze!
Macie już jakieś plany na Walentynki?


wtorek, 23 stycznia 2018

Jak na prawdę wygląda Mystic Falls? W świecie Pamiętników Wampirów

[UWAGA w tym poście będzie masa zdjęć]
Cześć! Jak tam wasz tydzień?
U mnie to dość szybko lecia. I tak w sumie teraz czas płynie mi bardzo szybko. Nie umiem uwierzyć, że za chwilę będzie luty. Jeszcze tylko 3 miesiące i wracam do Polski...
W weekend jakby na przypomnienie dostałam list od mojej agencji z formularzem odnośnie lotu powrotnego. Przecież jest jeszcze tak wcześnie... Sama nie wiem jak się czuję wobec mojego powrotu. Nie jestem do końca gotowa.
Jednak dziś nie o tym, a o drugiej części moich styczniowych wakacji. Gdzie poleciałam po zwiedzeniu Nowego Orleanu? Do Atlanty!... I okolic. Do Covington - pewnego miasteczka w Georgii, leżącego zaledwie 30 minut od Atlanty. Co w nim takiego specjalnego? A to, że jest to serialowe Mystic Falls! Z góry mówię, że ten post będzie się wam bardziej podobał jeśli kiedykolwiek oglądaliście Pamiętniki Wampirów. Jeśli nie, to po prostu rozkoszujcie się zdjęciami z jakiegoś tam miasteczka gdzie nagrywali jakiś tam serial oraz z innych atrakcji jak akwarium i Świat Coca Coli.
Zaraz po przylocie do Atlanty wzięłyśmy z koleżanką ubera i dojechałyśmy do naszego hotelu. Byłyśmy dość zmęczone i zziębnięte więc leniwiłyśmy się przez resztę dnia. Następnego poranka zaczęłyśmy zwiedzać serialowe Mystic Falls. Zajęło nam to cały dzień, nie spodziewałyśmy się upływu czasu w tak szybkim tempie, jednak było warto. Zobaczyłyśmy main square z popularnym ratuszem, Mystic Grill oraz mini park który jest w centrum tego wszystkiego. Chodząc dookoła main square widziałyśmy płyty chodnikowe z aktorami z serialu oraz natrafiłyśmy na ciekawe muzeum Pamietników Wampirów gdzie za jedynie $5 mogłyśmy oglądać oryginalne ubrania oraz rekwizyty, które były użyte w serialu! Oczywiście nie wszystko było wzięte z planu, ale i tak było tego sporo. Niesamowite uczucie móc sobie po dotykać kurtkę serialowego Damona #psyhofanka haha. Mogłyśmy robić dużo interaktywnych rzeczy jak przymierzanie stroi czy wcielanie się w pewne sceny z serialu. Spędziłyśmy tam masę czasu. Później przyszedł czas na wampirze zakupy w sklepie Wampire Stalkers. Wszystko było tam super drogie, więc niestety dużo nie kupiłam. Były też pierścienie z serialu, wiecie te chroniące przed słońcem, jak i również naszyjnik Eleny z werbeną. Nie kupiłam... za drogie było. Z resztą mogę sobie to kupić kiedy chcę przez internet.
Po zakupie pamiątek wyruszyłyśmy zobaczyć dom Eleny, Caroline oraz rezydencję Lockwoodów. Nie miałyśmy pojęcia jak wygląda dom Bonnie, ponieważ prawie w ogóle nie był pokazany w serialu. Spytacie pewnie też czemu nie pojechałyśmy zobaczyć pięknego domu braci Salvatore? Usiądźcie i weźcie głęboki wdech... dom ten został zburzony na potrzeby wybudowania garażu przez Mercedesa. No ale lokacja została zakupiona za około 72 miliony dolarów... pewnie, że właściciele woleli pieniądze. Wielka szkoda. W każdym razie, zabawne było to, że dom Eleny i Caroline są zaraz obok siebie a rezydencja Lockwoodów jest jakieś dwa czy trzy domy za domem Caroline. W serialu wydaje się, jakby ta przestrzeń między domami była od siebie o wiele większa. W każdym z tych domów mieszkają rodziny więc nie można wejść do środka, jedynie ukradkiem robić sobie zdjęcia przed domem.
Naszymi ostatnimi przystankami przed kolacją były cmentarz i znak miasta Mystic Falls. Trochę żałuję, ze poszłyśmy na cmentarz bo nic ciekawego tam nie ma. Cmentarz jak cmentarz, wiedziałyśmy, że nic z serialu tam nie zastaniemy ponieważ w filmach i serialach używają rekwizytów, sztucznych nagrobków, które po nagraniu odcinka są oczywiście sprzątane z cmentarza. Jednak no.. możemy sobie powiedzieć, że byłyśmy tam gdzie Elena pisała swój pamiętnik w pierwszym odcinku, gdzie pochowana została cała jej rodzina oraz gdzie jej biologiczna matka zdjęła swój pierścień i spłonęła. Dalej jak już wspomniałam wybrałyśmy się na kolację. Do? Do Mystic Grill rzecz jasna! Przeżyłyśmy nie lada szok kiedy zorientowałyśmy się, że w serialu prawdziwy Mystic Grill jest nagrywany tylko z zewnątrz. Wnętrze restauracji jest stylowo takie samo jak serialowa restauracja, jednak układ pomieszczeń i mebli jest zupełnie inny. To co widzicie w serialu jako Mystic Grill to po prostu zbudowany set. Tak czy inaczej, jedzonko tam mają przepyszne! W tym momencie musiałyśmy się już pożegnać z serialowym Mystic Falls.
Następnego dnia wybrałyśmy się z powrotem do dużego miasta - Atlanty. Był to mój pierwszy raz w życiu w akwarium, a lepszego sobie znaleźć na pierwszy raz chyba nie mogłam, ponieważ akwarium w Atlancie jest znane jako top akwarium w USA. Oczywiście nie bez powodu! Spójrzcie na zdjęcia. Było tam przepięknie. Największe akwaria jakie widziałam w życiu, a sama świadomość tego, że te wielkie stworzenia znajdowały się zaraz przede mną, dawało mi tylko poczucie jakbym była w Oceanie. Super!
Zaraz po akwarium poszłyśmy do Świata Coca Coli. Szczerze powiedziawszy to było to jak dla mnie nudne, ponieważ jest to muzeum nastawione bardziej na historyczny aspekt Coca Coli. Było kilka ciekawych pomieszczeń jak ten z językami z całego świata (akurat jak na złość nie mam zdjecia tego pomieszczenia) czy z lodówkami z różnych er. Najfajniejszym pomieszczeniem było pomieszczenie gdzie można testować smak napojów z całego świata!
I to tyle, później poleciałyśmy z powrotem do domu. Zachęcam do obejrzenia my story z snapchata poniżej, pokazuję tam wszystko i pokazuję też jakie pamiątki kupiłam. Enjoy.



niedziela, 14 stycznia 2018

Happy New Year!

Cześć! Szczęśliwego Nowego Roku!
Piszę ten post już od kilku dni. Zaczęłam pisać go we wtorek, ale potem się rozchorowałam i nie miałam na nic ochoty, więc pisanie tego posta przedłużyło się o nie cały tydzień!
Tak czy inaczej, chcę wam dziś pokazać kilka zdjeć z Nowego Orleanu, gdzie jak pisałam w poprzednim poście, spędziłam Sylwestra i kilka dni po Sylwestrze.
Już pierwszy wieczór czyli Sylwester był super! Poszłyśmy na Jackson Square, czyli taki główny plac Nowego Orleanu gdzie wszystko się działo. Nie wiedziałyśmy kompletnie co tam będzie, po prostu poszłyśmy w tłum. Nagle usłyszałam pewien znany mi głos, patrzę na scenę a tam Lucy Hale (Aria z Pretty Little Liars)!! Okazało się, że była prowadzącą wydarzenia. Potem na scenę wyszedł piosenkarz, którego totalnie nie znam, ale ma jedną czy dwie popularne piosenki - "Dance with me" i "One foot". Zaśpiewał no i fajnie, jednak po jakiejś pół godzinnej przerwie ku naszemu szokowi na scenę wyszli Imagine Dragons! Wraz z moimi towarzyszkami byłyśmy bardzo zaskoczone, nie wiedziałyśmy nawet, że mają oni grać. Śmiałyśmy się z naszego szczęścia. Nie dość, że byłam na darmowym koncercie Imagine, to jeszcze w miarę blisko, mogłam ich spokojnie widzieć gołym okiem.
Następnego dnia postanowiłyśmy po prostu się wyspać i na luzie pochodzić po Nowym Orleanie. Byłyśmy w Muzeum Voodoo i znalazłyśmy ciekawe rzeczy, o dziwo z Polski. Trochę to creepy, że mają tam wzmiankę o Matce Boskiej Częstochowskiej i świeczkę z Janem Pawłem II. Nie jestem wierząca, ale po prostu znalezienie czegoś religijnego z Polski było dość zaskakujące. Oczywiście byłam w kilku "magicznych" sklepach i kupiłam sobie kilka pamiątek. Wraz z koleżanką postanowiłyśmy również zjeść na kolację... krokodyla. Nie był taki zły, ale już więcej go nie zamówię haha.
Trzeciego dnia z rana wybrałyśmy się na wycieczkę po pięknym cmentarzu Lafayette gdzie również kręcone było wiele scen z serialu The Originals. Spędziłyśmy dość sporo czasu na cmentarzu, ale jest on na prawdę piękny! Wieczorem wybrałyśmy się na cruise po Missisipi gdzie miałyśmy pyszną kolację i muzykę jazzową na żywo. Było cudownie i każdemu polecam taki cruise jeśli bylibyście akurat w Nowym Orleanie.
Ostatniego już niestety dnia wybrałyśmy się do zoo. Chciałyśmy się jeszcze wyrobić do pewnej katedry gdzie także nagrywano The Originals, niestety spóźniłyśmy się dosłownie 2 minuty i nie wpuszczono nas już do środka tak więc katedrę mogłyśmy podziwiać jedynie z zewnątrz. Szkoda. Jest to jedyna rzecz, której na prawdę żałuję, że nie zobaczyłam. Zamiast katedry postanowiłyśmy przejść się do Jazz Park. Niestety nie było to nic specjalnego, ale przynajmniej nie zmarnowałyśmy czasu na robienie niczego.
Następnego ranka miałyśmy samolot do Atlanty (i zwiedzanie Mystic Falls!), ale o tym w następnym poście. Poniżej zostawiam wam Snapchatowe mystory z Nowego Orleanu. Mam wrażenie, że na snapchacie zawsze mam najwięcej relacji z wycieczek więc oglądając mystory na pewno niczego nie przegapicie!